piątek, 27 lipca 2012

Różnice


Różnice pojawiają się zawsze.
Jak niewiele potrzeba, żeby pojawiły się różnice.
Jak dobrze jest gdy pojawiają się różnice.
Jak byłoby nudno gdyby nie pojawiały się różnice.
Trzy zdjęcia - niby o tym samym ale tak bardzo różne!

poniedziałek, 23 lipca 2012

Urodziny wolontariuszy

Najpierw był pomysł na małego grilla w wąskim gronie w celu obgadania "ważnych" spraw.
Z pomysłu tego zrodziła się duża impreza, która z dnia na dzień nabierała większych rozmiarów.

Robimy urodziny Tomka!
Tomek wskazał dogodny dla niego termin. 23 lipca (nie wiedział, że wtedy będzie miał urodziny - to skomplikowane - wiem).
Tydzień temu okazało się, że 23 lipca urodziny ma Adam!
To już 2 osoby.
Sprawdziłam kilka dat.
Teresa - 10 lipca
Sławek - 17 lipca
Ja za kilka dni. Też lipiec :)

To już 5 osób.
Dużo u nas lipcowych osób. (Tylko ten Tomek z sierpnia - ale też lew - więc można zaliczyc)

No i było spotkanie.
Urodzinowe.

 Chciałam zauważyc, że Beata ma pięknie zrobione włosy!





Jak dobrze spędzic czas razem :)

wtorek, 17 lipca 2012

Sally Mann

Kilka tygodni temu byłam w Krakowie - udało mi się pójśc na Krakowski Kazimierz.
Tam jest Muzeum Etnografii. A tam do 29 lipca jest wystawa fotografii Sally Mann.

Byłam tam ponad 40 minut. Sama. Nikt mi nie przeszkadzał. Nie rozpraszał.
Obejrzałam każde zdjęcie, z każdej strony.
I zrobiłam kilka pamiątkowych zdjęc :)





To zdjęcie z chłopcem, który trzyma skórę węża ... robi wrażenie.
Zresztą nie tylko to :)
Zdjęcia twarzy zrobiłam kopiując technikę Rzaby - bardzo skojarzyły mi się z jej zdjęciami i jej wrażliwością.
Zainteresowanych odsyłam tu: http://okiemrzaby.blogspot.com/

piątek, 13 lipca 2012

Week 12, 13, 14, 15, 16, 17

"Homo legens - człowiek czytający, zwany także czytelnikiem - gatunek zagrożony,
ofiara paktu na rzecz nieczytania.
Nie dokarmiac, przypadkowo napotkane okazy odprowadzac do biblioteki lub na posterunek policji."

wyczytane w najnowszym numerze Polityki



Najbardziej zapamiętałam reportaż o cesarzu Japonii - Hirohito. Jego panowanie przypadło także na czas II wojny światowej. Ponoc nie on wydawał rozkazy, ponoc nie on decydował, ponoc był bardzo dobrym człowiekiem, który nie miał własnego zdania i nie umiał przeciwstawic się wojskowym. A był Cesarzem Japonii!

 Kolejna książka stanowiąca zbiór reportaży - tym razem dotyczące Bliskiego Wschodu. Nie pamiętam za dużo, co może źle świadczyc o mnie ale jeszcze gorzej o książce. Dowiedziałam się tylko, że większośc rewolucji jest dziełem całkowitego przypadku.

Opowieśc rodzinna o bardziej lub mniej skomplikowanych relacjach wielopokoleniowych. Lubię takie. Relacje te nadal stanowią dla mnie tajemnicę i możliwośc przyglądania się im w innych rodzinach jest cenne.
Polecam.
 Książka, którą dostałam. Ja oraz wolontariusze hospicyjni. W podziękowaniu.
Czytając ją uświadamiałam sobie, że znam takiego lekarza pracującego w hospicjum (główny bohater.
Tak naprawdę nie uświadamiałam sobie jak trudna i obciążająca jest jego praca.
Spojrzałam na niego z zupełnie innej perspektywy. I głupio mi, że tak późno.

Książka nie jest moralizatorska - subtelnie jednak wskazuje, że najbardziej potrzebujemy obok siebie drugiego człowieka.
To było wyzwanie! Biografia Leni Riefenstahl!
Nie lubię biografii. Nie umiem ich czytac.
Tą czytałam jakieś 2 miesiące (robiłam liczne przerwy).
Ale skończyłam i nie żałuję.
Nie wiedziałam, że są tacy fałszywi ludzie jak Leni.
Nie chciałabym takich spotkac.

Przy okazji dziękuję Oli, która mi książkę pożyczyła i cierpliwie (bardzo cierpliwie) czekała, aż skończę.

To już klasyka. Nie trzeba reklamowac. Czyta się samo.
Sięgnęłam, bo zobaczyłam na półce i pomyślałam, że jeszcze nie czytałam.
Najwyższy czas był, żeby to zmienic.







Wracając do Homo Legens - gdybyście takie dziwo zobaczyli na ulicy to odprowadźcie do biblioteki.
Na policji niestety nie za bardzo będą wiedzieli co z takim osobnikiem zrobic.

wtorek, 10 lipca 2012

Zmagania z górami

Dzięki Uli i Pawłowi udało mi się w ostatnim czasie wspiąc na wyżyny.
Wyżyny moich możliwości.

Czasami było mocno pod górkę.
Czasami świeciło mocne słońce.
Czasami padał deszcz.
Czasami na trasie leżał jeszcze śnieg.
Czasami mgła odbierała nam oddech.

Zawsze były piękne widoki.
Zawsze była satysfakcja z dotarcia na szczyt.
Zawsze były emocje, które przeżywaliśmy wspólnie.
Zawsze była radośc ze wspólnego wędrowania.
Zawsze były z nami aparaty - Ula w kolorze, ja na czarno-biało.

Zaczęliśmy w maju - od Pradziada w Jesenikach.




Później, w czerwcu były 4 dni w Tatrach.





W lipcową niedzielę weszliśmy na Turbacz w Gorcach.


fot. Ula


Jutro, najdalej pojutrze nadrobię na blogu zaległości książkowe :)