wtorek, 24 kwietnia 2012

Dystans

Dwa dni po finale.
Emocje już opadły.

Decyzja pozostaje niezmienna.
Będzie ciężko odejść - jeszcze nie wiem jak to im powiedzieć.




12 694,86 zł - 6 materacy przeciwodleżynowych

sobota, 21 kwietnia 2012

Na huśtawce

Coś bym chciała napisać - ale nie wiem co.
Dużo się dzieje, dużo emocji, dużo....
Wybrać to co najważniejsze trudno...

Dwa dni finału "Pól Nadziei" za nami.
Było dziwnie, jak na huśtawce.
Coś wyszło, coś nie wyszło, coś przyniosło radość, coś rozczarowanie.
Jest ta sama przyczyna radości i rozczarowania - ludzie.

Ogólnie jest dobrze. Jutro dzień trzeci.
Pobudka o 6:30
i próba zapanowania nad około 70 - osobową grupą młodzieży i dzieci.
Młodzi wolontariusze.
Ubrać, zaopatrzyć w żonkile (które nie wyrosły) balony (które trzeba nadmuchać)
nakarmić, napoić, zadbać o bezpieczeństwo.

Mam rewelacyjne dziewczyny do pomocy - bez nich nic by się nie udało!

W sensie odpowiedzialności zostałam sama.
To trudne, chyba najtrudniejsze.
Tym bardziej boli, gdy na kilka godzin przed kwestą osoby, które nie angażowały się w przygotowania i nie uczestniczyły w podejmowaniu decyzji mają pretensje, że robimy coś źle...

Myślę, że w przyszłym roku będą mogły się w znacznie większym stopniu wykazać.
Beze mnie.

Praca wolontariusza to życie na huśtawce.
Tylko trudno z niej zeskoczyć




poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Żonkile nie zakwitły - czy to moja wina?


No tak się jakoś stało - żonkile nie zakwitły!
Może było za zimno, za sucho, za mało słonecznie, może....

Tylko czemu wszyscy pytają MNIE: i co teraz?
Nie wiem co teraz.
Nie wiem jak wygląda wiosna bez żonkili.
Bo u mnie zakwitły - w głowie, w myślach, w sercu.
Pielęgnuję je już od października, od momentu, gdy je zasadziliśmy.

Żonkile wyrosną, w niedzielę.
A wcześniej też w piątek na koncercie.
W sobotę na rajdzie rowerowym.

Na razie wszyscy widzą, że żonkile nie zakwitły,
że czegoś brakuje,
że się z czymś nie wyrobimy,
że plakat,
że pieczątka,
że puszki....

Jestem zmęczona.
Za duża odpowiedzialność.

Myślę tylko: byle do poniedziałku.
Odpocznę
Ale jak znam siebie to pewnie zacznę się nudzić.
Więc coś wymyślę :)



niedziela, 15 kwietnia 2012

Spotkanie z ciekawym człowiekiem


Jacek Hugo-Bader na spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki.

Spotkanie nasze to nie była zwykła opowieść o książce, o jej bohaterach, o Kołymie. 
Spotkanie to było rozmową pana Jacka z publicznością. 
Pytań było bardzo dużo, ciekawych, intrygujących, rozwijających wątki poruszane w „Dziennikach”. Zaczęliśmy od pytań dotyczących rozmowy z Szamanką Dorą a skończyliśmy na pytaniach o Rosję, ilość alkoholu, który trzeba wypić, żeby Rosję i Rosjan poznać. 

Spotkanie było zdecydowanie za krótkie, żeby zadać wszystkie pytania i uzyskać odpowiedzi. 
Gdy spotyka się ciekawego człowieka czas leci bardzo szybko. 
Jacek Hugo-Bader przekonał się o tym rozmawiając 48 h z poznanym na Trakcie Kołymskim elektrykiem. 
Ja przekonałam się o tym na spotkaniu z Jackiem Hugo-Baderem 03 kwietnia 2012 roku w Oławie.


Może uda mi się zamieścić zdjęcia, jak je kiedyś dostanę.
To na pewno zamieszczę :)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Uniwersytet Trzeciego Wieku

Dziś spotkało mnie coś bardzo dobrego - mogłam czerpać z energii i zapału studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Pomysł powstał 2 tygodnie temu - panie (studentki) przystąpiły od razu do pracy.
Wykonały wielkanocne jajeczka, kartki, koszyczki i palmy.
 Zasadziły też coś zielonego.
Do studentek z sekcji plastycznej przyłączyła się młodzież z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych.
Wszystko na jeden cel - Hospicjum Domowe w Oławie.

Dziś odbył się kiermasz wielkanocny, gdzie mieliśmy swoje stoisko.

Moje dziewczyny upiekły ciasto, ja zrobiłam mufinki.


Wszystkie zebrane na kiermaszu pieniądze zostały przeznaczone na potrzeby wolontariatu Hospicjum Domowego w Oławie.

Uniwersytet Trzeciego Wieku to niesamowite miejsce.
Pamiętam moje pierwsze odwiedziny w UTW.
Duszą tego miejsca jest Teresa.
Cieszę się, że mogłam ją poznać.






Trzy wspaniałe kobiety: z prawej - Basia (moja Basia - wolontariuszka), Teresa (ta od UTW) i ta pani z lewej - najstarsza oławianka - Mama Basi.